Jak do nas trafić
Ul. Krakowskie Przedmieście 24
Mały Dziedziniec
tel. 22 55 20 372
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Godziny 9.30 - 15
Dzisiaj, 17 lutego 2022 r., rosyjska artyleria
ostrzelała przedszkole w Donbasie. Na ekranie
telewizyjnym zobaczyłam pełną gruzu salkę przedszkolną.
Wśród gruzu zabawki dziecięce, piłki...Jakże wymowna to
alegoria wojny... wojny, która zawsze uderza w dzieci, bez
względu na to, czy jest to agresja militarna, czy
jakakolwiek inna. Ofiarami zawsze są najsłabsi, przede
wszystkim dzieci.
Tak też było, gdy wprowadzano stan wojenny
w Polsce w grudniu 1981 roku. Nie mówię o ogłoszeniu,
lecz o wprowadzaniu stanu wojennego, bo nastąpiło ono
znacznie wcześniej. Pierwsze aresztowania miały miejsce
już 12 grudnia, przed wszelkimi późniejszymi decyzjami
formalnymi. Ten pierwszy etap nasuwa wspomnienia
o sposobie traktowania dzieci przez władzę w czasie
internowań i aresztowań ich rodziców. Budzone w nocy,
często, nie zawsze, traktowane były brutalnie w trakcie
rewizji i wyprowadzania matek lub ojców z domu.
Straszono je tym, co można będzie im zrobić, jak rodziców
już z nimi nie będzie. Niszczono ich ulubione zabawki,
książeczki...Te, którym rodzina nie mogła zapewnić
opieki, były zabierane do Domów Dziecka.
Pamiętam dziewczynkę, wyrzuconą z przedszkola
w związku z tym, że jej matka była pracownikiem Zarządu
Regionu Mazowsze, która z dumą mówiła ,że jest
„represjonowaną przedszkolaczką”.Trauma, którą
przeszły te dzieci, często do dziś objawia się problemami
zdrowotnymi. Synek jednej z dziennikarek, która
ukrywała się po wprowadzeniu stanu wojennego, a której
matkę emerytkę, opiekującą się dzieckiem, internowano,
doznał istotnych uszkodzeń wzroku. Zaburzenia poczucia
bezpieczeństwa odczuwane są do dziś. Po aresztowaniu
jednej z koleżanek, prowadzących podziemną działalność
wydawniczą, jej kilkunastoletnią córkę SB postanowiło
przesłuchać w szkole na tę okoliczność. Na szczęście
dyrekcja szkoły podstawowej nie wyraziła na to zgody.
Wymagało to jednak odwagi ze strony nauczycieli.
Dzieci, odwiedzające swych bliskich w więzieniach
i ośrodkach internowania były szykanowane w szczególny
sposób. Zdarzało się, że po widzeniach, wobec 8-9-letnich
dziewczynek stosowano rewizję osobistą, dokonywaną
przez mężczyzn bez obecności matki, co u dziecka
wywoływało szok. Rewizje osobiste stosowano wobec
dzieci rzekomo z obawy przed przekazaniem grypsów.
Jednak wobec dorosłych takich metod nie stosowano. Tak
postępowano w Gołdapi, gdzie byłam internowana wraz
z 396 kobietami.
Rodziny przyjeżdżające z dziećmi z drugiego
krańca Polski były czasem informowane, że widzenia nie
będzie, bo„matka nie chce ich widzieć”. Dopiero groźba
głodówki internowanych powodowała zmianę decyzji.
Tęsknotę internowanych matek za swoimi dziećmi
pogłębiał widok dziecif unkcjonariuszek więziennictwa
i SB, które miały możliwość sprowadzenia swoich dzieci
na dłuższy pobyt w obozie w środku Puszczy Rominckiej,
aby w ten sposób zapobiec rozłące.
Warto wspomnieć, jak została potraktowana
jedna z moich opozycyjnych koleżanek, która 1 maja 1982
roku wzięła udział w oficjalnym pochodzie wraz z dziećmi.
Przed trybuną rozwinęła transparent z napisem„Niech
żyje internowana i aresztowana klasa robotnicza”.
Funkcjonariusze SB porwali ją, zostawiając dzieci
w tłumie. Została reinternowana. Dziećmi zajęli się
przyjaciele, gdyż ich ojciec wówczas już byłi nternowany.
Mimo starań Episkopatu Polski, wiele matek małych
dzieci, takich jak Hania Macierewicz czy Alina Pienkowska,
matka 7-letniego Sebastiana,z ostało zwolnionych
z internowania dopiero w trakcie likwidacji obozu, 24
lipca 1982 r.
3 i 5-letnia córeczka jednego z kolegów
z podziemia postanowiły pobawić się w manifestację.
Skandowały na cały głos„Solidarność, Solidarność”,
skacząc po łóżku i podnosząc palce w kształcie litery
V. Było to po południu w dziesięciopiętrowym bloku.
Gdyby ktoś z sąsiadów doniósł o tym do SB, konsekwencje
wobec rodziców mogłyby być poważne. Jedna z moich
bratanic, będącawówczas w wieku przedszkolnym,
zapytała mnie kiedyś: Ciociu, czy ty musisz tak ciągle
chodzić do tego więzienia? Nie lepiej byś poszła ze mną
na spacer? Niestety, nie zawsze reakcje dzieci i bardzo
młodych ludzi kończyły się tylko przykrymi
wspomnieniami.
Najbardziej dramatycznym było zabójstwo
Grzegorza Przemyka. By zademonstrować
niezadowolenie z działalności jego matki w Komitecie
Prymasowskim Pomocy Pozbawionym Wolności i Ich
Rodzinom, pogodnego chłopca, wybitnego poetę, tuż po
maturze pobito drastycznie ze skutkiem śmiertelnym.
Emil Barchański, Grześ Luks, Bogdan Włosik i kilku innych
bardzo młodych ludzi również zapłaciło życiem za to, że
przyszło im żyć w Polsce w stanie wojennym.
Dobrze, że ukazuje się książka Elżbiety Potrykus o jej
dziecku dorastającym w cieniu stanu wojennego.
Podobnie jak autorka, mam nadzieję, że niniejsza
publikacja pobudzi badaczy najnowszej historii i twórców
filmowych do pogłębienia przemilczanego latami
tematu.
EWATOMASZEWSKA
Działaczka NSZZ „Solidarność”, członek Zarządu Regionu Mazowsze,
internowana w Olszynce Grochowskiej i Gołdapi, od 1992 roku
zasiada w komisji krajowej Związku, poseł na Sejm RP, senator,
deputowana do parlamentu UE
pracownicy zrzeszają się w związkach zawodowych by mieć wpływ na warunki pracy, płacę, by nie być skazanym na samowolę pracodawców.
szerokie możliwości działania oraz zmusza pracodawcę do respektowania opinii Związku i liczenia się z pracownikami. Czytaj dalej...